I po "Niedzielnym Graniu II"!

[Kunio]

Dzieeeeeń dobry! Czy pamiętacie czasy, w których brało się swoją ekipę i rżnęło się wieczorem w multiplayer GTA3 na swoim prostym serwerze stworzonym w kilka dni? Jasne, że nie bo prawdopodobnie wielu z was nie grało jeszcze wtedy z nami na serwerze. Gdy wielu ludzi grało w SAMP czy innego multiplayery mogące poszczycić się większą ilością opcji i większą ilością graczy my jako pasjonaci zadowalaliśmy się LU. Dziś jednak nie będziemy patrzeć w przeszłość. Czy uwierzycie, jeśli powiem że w 2016 wciąż można bawić się równie przednio co kiedyś na LU-DM tym razem jednak na naszym nowszym serwerze LCS-DM? Ja też nie wierzyłem, dlatego postanowiłem przekonać się na własne oczy i z wielką nadzieją wziąłem udział we wczorajszym evencie nazwanym "Niedzielnym Graniem II". Tu trzeba przyznać o geniuszu organizatorów. Jak po raz kolejny zorganizować event na którym główną atrakcją jest siekanie się ze Stubbych i M4? Wystarczy podjąć to bardziej na luzie i podzielić graczy na drużyny, bez niepotrzebnych punktów. Dość rozprawiania o niczym. Czas przytoczyć nasze wczorajsze spotkanie i przelać je tutaj na dobrego newsa.

Na wydarzeniu pojawiły się takie znane osobistości jak rww, Piterus, Cement, Xenon, JarząbPL, Vandi, voyo, HARDKOR, Waluta, NOX, Seed1212 oraz moja skromna osoba. Przelotnie widziani byli również Larry, DarkMaster, ThePajlok. Zaczęliśmy od pamiątkowego zdjęcia przed szkołą (każdy z nas uwielbia do niej chodzić) w Chinatown i dość słonecznym Liberty City. Tam podzieliśmy się na dwie drużyny, gdzie oczywiście wybierali najlepsi - Xenon & Piterus po czym niezwłocznie przenieśliśmy się na arenę ubóstwianego przed większość Stubby Shotguna, gdzie bawiliśmy się przez dobre kilkanaście minut (zwykle kradliśmy fragi innym). Tutaj o dziwo najwięcej fragów zgromadził Cement (zostałeś MVP imprezy - gratulacje). Następnie w wyniku głosowania przenieśliśmy się na statek zacumowany w Portland Harbor/Atlantic Quays i tam pozbawialiśmy głów zawodników z przeciwnego teamu. Po pewnym czasie znudziło się i to, a zawodnicy przenieśli się na arenę Kalashnikova, ulubioną broń graczy Counter-Strike. Był także krótki DM na arenie MP5, lecz niestety stał się on bardzo niesatysfakcjonujący, więc większość graczy powróciła na ukochane Stubby. Wtedy również padła propozycja by w magiczny sposób z lotniska Francis przenieść się do jeszcze słoneczniejszego Vice City, gdzie arena do tej broni była jeszcze lepsza niż ta w Liberty. Tak oto impreza przeniosła się na VC-DM, gdzie zawodnicy faszerowali innych ołowiem z wymienianej wcześniej broni. Potem wspólnie zebraliśmy się na plaży przy ognisku, gdzie miejsce przypominało trochę misję "Plaża... Dzika Plaża" z GTA San Andreas. Tam również zrobiliśmy pamiątkowego screena (kozackiego wg mnie), a potem zaczęło się już luźne granie na serwerze m.in. palenie gumy Packerem, a potem wyrzucanie graczy za pomocą tej metody na wielkie odległości (całość można porównać do uderzenia piłki kijem bejsbolowym), czy chociażby upijanie się w miejscach takich jak Malibu czy Pole Position. Poszukaliśmy nawet paru walizek i całość zakończyła się około godziny 22.

Podsumowując spotkanie jak najbardziej na plus, cieszy mnie fakt, że było to pierwsze od dawna granie, które wiało klimatem w luuj i dało mi jakąś cząstkę tego co czułem grając na LU w 2014 (m.in. na "Niedzielnym Graniu"). Myślę, że takich spotkań powinno być więcej, bo zrzesza to całkiem nieźle naszą społeczność, a dwie godziny z życia mijają bardzo przyjemnie i w miłym towarzystwie. Pomyślimy nad tym w przyszłości.

Inspiracja do napisania pierwszego akapitu (link)

A teraz łapcie parę screenów(soon)