Czas leci, że masakra... - Wersja do druku +- LU-DM Team (https://lu-dm.eu.org/mybb) +-- Dział: Ogólnie (https://lu-dm.eu.org/mybb/forumdisplay.php?fid=1) +--- Dział: Ogłoszenia (https://lu-dm.eu.org/mybb/forumdisplay.php?fid=2) +--- Wątek: Czas leci, że masakra... (/showthread.php?tid=559) |
Czas leci, że masakra... - Piterus - 12-12-2017 Yo! Tak trochę w ramach ciekawostki przy okazji zbliżającego się finału tegorocznej odsłony Stubby League chciałbym przypomnieć historię pojedynku, który urósł już do miana pewnego klasyku - chodzi o mecze moje z Xenonem, bo jakby nie patrzeć jest to już parę lat wspólnej gry za nami i tym razem spotykamy się ponownie. Pierwszy raz na placu boju (mając na uwadze tu tylko oficjalne pojedynki solo na stubby w turniejach) spotkaliśmy się w czerwcu 2014 roku na moro public server - ja jako CL moro, Xenon jako członek CG, na trawie w ramach pierwszej edycji Stubby League. Ten pojedynek wygrałem wtedy ja z wynikiem 10:8 - pamiętam było to naprawdę ciężkie spotkanie, chociaż wcześniej nic na to nie wskazywało. Tak naprawdę obaj mieliśmy wtedy może po około 2 lata gry za sobą i na pewno nie był to jeszcze max na co było nasz stać. Bardzo miło wspominam tamte zawody - szkoda, że nie udało się ich ostatecznie wygrać. Swoją drogą był to jedyny nasz oficjalny pojedynek na wersji 0.3. Xenona ominął ostatni, nieco późniejszy turniej, czyli Stubby League DS Edition na początku 2015 roku, ze względu, że najzwyczajniej nie było go jeszcze wtedy w Desert Storm, a we wcześniejszych nie brał udziału. Dla mnie zaś wspomniane Stubby League w DS to było chyba swojego rodzaju opus magnum formy - jakby nie patrzeć był to jedyny wygrany przeze mnie turniej (lol), ale dziś przecież nie o tym. Na kolejny pojedynek przyszło nam czekać do lipca 2015 roku i pierwszej na nowej wersji 0.4 odsłony Stubby League - tym razem już na serwerze VC:DM. Dla mnie początki związane z 0.4 nie były łatwe, długo zmagałem się chociażby ze sprawami technicznymi, aż po takie czysto rozgrywkowe - musiałem nauczyć się walczyć trochę inaczej. Xenon zaś powoli stawał się liderem jeśli chodzi o walkę solo w naszej społeczności. W końcu doszło do kolejnego pojedynku. Xenon - nadal w CG wygrał ze mną (byłem wtedy jeszcze w DS) 10:9 i odnotował swoje pierwsze oficjalne zwycięstwo, także w całym turnieju. Niemniej i tu o wynik biliśmy się jak widać do ostatniego punktu. Kolejne spotkania przyniósł 2016 rok. Najpierw we wrześniu w ramach Liberty City Games organizowanego we wrześniu przez Genesisa, Xenon (tym razem on w DS, ja już poza klanem) ponownie pokonał mnie 7-6 (graliśmy wtedy na czas, w sensie nie jak zwykle do wyznaczonej ilości punktów, a przez określony okres czasu). Nic nie wskazywało na to, by najbliższa odsłona Stubby League miała coś zmienić. Niemniej 3 miesiące później wyrównałem stan naszych pojedynków na 2-2 w oficjalnych meczach wygrywając z Xenonem 10:8 podobnie jak 2 lata wcześniej jeszcze na 0.3. Najbliższy finał przyniesie kolejne starcie. Oczywiście pomijam tu klanówki, walki na treningach/eventach czy setki jak nie tysiące rozegranych pojedynków podczas naszej luźnej gry od 2012 roku, kiedy to obaj zaczęliśmy grać. Swoją drogą tak przy tym krótkim reaserchingu uświadomiłem sobie jak wbrew pozorom są małe odstępy czasu miedzy tymi pojedynkami i jak ten czas strasznie szybko leci. Nasze pierwsze starcie to dla mnie już praktycznie prehistoria, a ogólnie różne wydarzenia, które się wtedy działy w moro, na PS czy gdziekolwiek dzieliły naprawdę małe okresy czasu, a wydawałoby się jakby to było nie wiadomo ile. Same LU-DM istnieje już dłużej niż cały mój pobyt w moro! Zupełnie inaczej płynął wtedy czas. To trochę jak z okresem gdy jesteśmy dziećmi - rok wydaje się nam strasznie długi, kolejne dni, tygodnie, miesiące toczą się jak ruszająca powoli lokomotywa - tymczasem gdy już tam mamy ileś lat zupełnie się to zmienia. Chwilę temu były święta i już zaraz znów :D No może nie tak chwilę temu, ale serio - strasznie szybko to leci. Ktoś kiedyś powiedział, że to przez swojego rodzaju rutynę, przez fakt, że stajemy się miej ciekawi rzeczywistości, że przestajemy poznawać nowe rzeczy i ten ktoś miał w zupełności rację. Stąd zachęcam by nieco zmienić swoje myślenie, może przestać odliczać do kolejnego piątku już od niedzieli wieczór, do kolejnego urlopu czy czegokolwiek, bo ten czas, który mówiąc językiem gamingowym chcemy tak mocno przeskipować, również jest bardzo ważny i naprawdę nie przepuszczajmy go sobie w różny głupi sposób przez palce. Wiem, że zacząłem od meczu, a skończyłem na pseudo mowie filozoficznej, ale w sumie wyszło to dość spontanicznie w środku nocy, także jakby coś to nie krzyczcie. Jak błędy są to kiedyś poprawię. Albo i nie. Będę w kontakcie. Pozdrawiam. Początkowo miał to być jedynie komentarz w temacie o turnieju, ale mówię wkleję i tu - czemu nie. |